piątek, 16 października 2015

Prolog

Minęły 284 dni od kąt musiałam się ukrywać. Tysiące godzin uciekać. A to wszystko dla tego, że Komitet Odnowy postanowił zrobić sobie ze mnie drugie śniadanie. Nie chciałam dać się zamknąć w czterech ścianach. Odczuwać satysfakcję rodziców, że zamknęli kogoś takiego jak ja. Głoduję i tułam się po opuszczanych osiedlach ale przynajmniej nie daję im tej satysfakcji.
Świat już nie wygląda jak wtedy gdy uciekłam. Zmienia się, jest niszczony przez ludzi. Nie latają ptaki, drzewa nie mają zielonych liści. Słońce też jakieś takie bledsze, jakby już zmęczone.
Wchodząc do kolejnego zrujnowanego domu nie spodziewałam się znaleźć nic oprócz kilku puszek konserw które pozwolą mi przeżyć jakiś czas, jednak grzebiąc pomiędzy porozrzucanymi deskami znalazłam najprawdziwszą czekoladę. Nigdy nie jadłam czekolady. Taki rarytas był tylko dla bardzo bogatych członków społeczeństwa. Schowałam czekoladę pod potarganą już kurtkę, bojąc się, że zaraz ktoś mi ją odbierze.  Wychodząc z resztek domu zauważyłam przejeżdżający czołg. Jasne, nie odpuścili. Nigdy nie odpuszczą. Skurczyłam się najbardziej jak umiałam co nie było trudne, dzięki mojej chudości. Mimo iż czołg już przejechał tkwiłam tam jeszcze przez godzinę w strachu. W końcu poczułam wieczorny chłód i musiałam zacząć szukać jakiegoś drzewa na którym mogłabym przenocować.
Było już całkiem ciemno gdy znalazłam jakieś drzewo. Weszłam wysoko, tak aby liście mnie ukryły, oparłam głowę o pień i od razu usnęłam.
Następnego dnia obudziło mnie wycie syren. Wyjrzałam poprzez liście co się dzieje i zamarłam. Po całym osiedlu jeździło mnóstwo czołgów. Żołnierze biegali z bronią krzycząc coś do siebie. Dopadną mnie. Tyle dni ucieczki na nic. Starałam się w ogóle nie ruszać, żeby uniknąć tego co miało wkrótce nadejść. Aż po 20 minutach pojawił się on i wszystkie wspomnienia wróciły. Stanął pod drzewem i przyglądał mi się zaskoczony. Jego ciemnoniebieskie oczy były takie jak je zapamiętałam. Coś jednak się zmieniło - był żołnierzem. Jedyna osoba która kiedykolwiek była dla mnie miła ma mnie schwytać i zabić. Cóż za ironia losu.  


-----------------------------
I jak tam prolog? Jest to tak jakby moja wersja serii o Julii. Są tutaj ci sami bohaterzy, ale historia jest inna. Nie jest to one shot, ale jedna z dłuższych historii które to zobaczycie. Do kolejnego rozdziału.
Cynamonowa

1 komentarz: