czwartek, 3 grudnia 2015

Rozdział 6

Nie miałam czasu zastanawiać się nad odpowiedzią, bo Adam patrzał na mnie wyczekująco.
- Adam, a czemu chcesz to wiedzieć? Czy to dlatego, że chcesz zdecydować czy czujesz to samo do mnie? - starałam się obrócić sytuację.
-O nie Julio, to ci się nie uda - powiedział trochę za głośno zirytowany Adam.
-Właśnie, że uda - odpowiedziałam ze złowieszczym uśmieszkiem - Chcesz się przekonać?
Chłopak nie powiedział nic, tylko pocałował mnie długo i słodko. Czekałam na to.
-Chyba już znalazłem odpowiedź- powiedział po chwili.
Do zmroku już niewiele rozmawialiśmy. Gdy przyszło nam znaleźć miejsce gdzie moglibyśmy spać, musieliśmy wrócić do rzeczywistości. Po krótkiej dyskusji wybraliśmy opuszczony dom. Miał wiele dziur w ścianach i wszędzie leżały śmieci, ale chyba nie znaleźlibyśmy już nic lepszego. Wyciągnęłam mój śpiwór, i zauważyłam, że przecież Adam nie ma swojego. Zrobiłam to co wypadało - przesunęłam się i zrobiłam mu trochę miejsca, ale mały rozmiar śpiwora sprawiał, że brunet się nie zmieścił. Po dłuższym szarpaniu śpiwora i wierceniu się musiałam zasnąć przytulona do niego tak abyśmy obydwoje weszli do śpiwora. Myślałam, że niezręczność tej sytuacji sprawi iż ciężko będzie mi usnąć, ale jego ciepło sprawiło, że już po chwili spałam.
W środku nocy obudziłam się i spojrzałam na Adama. Siedział zamyślony.
-Adamie, idź spać, jutro będziesz zmęczony - powiedziałam zaspana.
-Coś mnie zastanawia Julio. Do kąt my właściwie wędrujemy? Czy to ma jakiś cel? Bo do tej pory mi do nie wyjawiłaś.
- Idziemy do domu, gdzie zawsze wracałam podczas ucieczki. Nie jest tam idealnie, ale zdecydowanie lepiej niż tu. I mam trochę jedzenia w zapasie. A teraz proszę, śpij - odpowiedziałam.
Adam posłuchał mnie i położył się. Czułam, że powoli się odpręża i zapada w sen. Mnie pozostało zrobić to samo.
Kilka dni wędrówki później dotarliśmy do mojego schronienia. Adam ciągle spacerował i oglądał mieszkanie. Uznałam, że po prostu chce lepiej mnie poznać i poszłam po jedzenie do spiżarni. Jak się okazało, było tam mniej pożywienia niż myślałam, wzięłam jednak płatki i ostatnie nie zepsute mleko jakie zostało. Po zjedzeniu ustaliliśmy, że spać będziemy w tym pokoju, który ma najmniej dziur w ścianach. Przyniosłam też kilka koców, żebyśmy nie zmarzli.
-Julio, mogłabyś powiedzieć mi, skąd planujesz wziąć jedzenie? Byłem w spiżarni, widziałem, że nie ma go dużo. Wystarczy na jakiś tydzień, może trochę dluzej, ale co potem?
-Nie martw się, jakiś kilometr stąd jest magazyn z żywnością. Wystarczy, że podkradnę trochę.
-O nie, to niebezpieczne. Ja to zrobię, bo ty i tak zrobiłaś dla mnie dużo - odparł.
- Adamie, nie musisz być taki nad opiekuńczy.
-Muszę, bo martwię się o ciebie -powiedział i spojrzał mi w oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz