Mieszkanie nad strefą 45 okazało się, tak jak się spodziewałam wielkie. Starałam się zapamiętać drogę którą byłam wleczona, tak na wszelki wypadek, gdyby zdarzyła się szansa na ucieczkę. Pokój w którym byłam zmuszona przebywać otoczony był kilkoma strażnikami. Okna miały założone kraty. Zupełnie jak w więzieniu. Gorsze od więziennego pokoju okazała się być osoba, która na mnie w nim czekała. Tak, zgadliście, był to Waren.
- Nie wydajesz się taka nienormalna, jak o tobie mówili- powiedział ze złowieszczym uśmieszkiem.
- Ale za to jestem znacznie bardziej niebezpieczna niż o mnie mówili - starałam się brzmieć pewnie.
-Taaak. Urocze. - skomentował i zrobił kilka kroków w moją stronę. Cofnęłam się do tyłu przywierając do ściany. Blondyn podchodził coraz bliżej i pogłaskał mnie po policzku. Wzdrygnęłam się z obrzydzenia i zdziwienia.
- Chyba mnie nie doceniasz. Ja też potrafię być niebezpieczny - powiedział i pokazał mi lateksowe rękawiczki które chroniły go przed dotykiem mojej skóry. Prawdę mówiąc trochę mi ulżyło, że nie może mnie dotknąć tak po prostu. - Pogadamy później. Spokojnie, będziemy mieć dużo czasu. Oh, kolacja za godzinę - dodał i trzasnął drzwiami.
Pociągnęłam za klamkę, ale bez skutku.
-Gotowa? - spytał Waren wchodząc do pokoju. - Szybko, kolacja za minut - dodał widząc, że jestem w ogóle nieprzygotowana. Załóż sukienkę skarbie. Czekam za drzwiami.
Wcale nie miałam zamiaru zakładać sukienki. W ogóle nie chciałam jego ubrań, ale ponieważ moje były potargane wzięłam jedną jedyną parę jeansów i sweter. Wychodząc zauważyłam, że w pokoju jest lustro. Nie przeglądałam się od kilku lat. Będzie na to czas po kolacji. A teraz muszę się dowiedzieć czego ode mnie chcą.
Waren na mój widok zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Zjechaliśmy windą dwa piętra i weszliśmy do wielgachnej jadalni. Przy stole, który pomieściłby ze 100 osób siedział tylko Anderson. Obserwując go uważnie, siadłam naprzeciwko niego. Obsługa postawiła przede mną jedzenie. Nie zamierzałam jeść, ale pomyślałam, że przyda mi się siła podczas ucieczki. Większość czasu jedliśmy w ciszy.
- No, Julio widzę, że jesteś małomówna, ale spokojnie mamy sporo czasu, żeby to zmienić. Musisz się trochę zmienić, zanim wyjdziesz za mojego syna.
------------------------------------
Oto zaległy z powodu ostatnich świąt rozdział. Trochę krótki, ale postaram się napisać w tym tygodniu jeszcze jeden, żeby nadrobić straty.
Jeju dziewczyno masz talent! Widziałam wiele blogów z opowiadaniami itd, ale ten mi przypadł naprawde do gustu!
OdpowiedzUsuńhttp://gabstylee.blogspot.com/
genialnie napisane! Masz talent ♥
OdpowiedzUsuńMoże wpadniesz do nas na recenzje książki?
Nasz blog ♥-KLIK